05/12/2024

Sportowy Fanatyk

Strona dla fanów sportu. Znajdziesz tu kalendarium urodzinowe, aktualności, ciekawostki oraz wspomnienia z pamiętnych wydarzeń sportowych.

Finały indywidualnych mistrzostw świata na żużlu – garść statystyk i ciekawostek

Żużlowa przerwa zimowa, póki co trwa w najlepsze. Postanowiłem, więc przytoczyć garść ciekawostek i statystyk z jednodniowych finałów indywidualnych mistrzostw świata. Miały one swój urok i były obecne w międzynarodowym speedway’u przez wiele lat.

Siła braci

Finały indywidualnych mistrzostw świata wyłaniały najlepszego żużlowca na świecie w latach 1936-1994. Jednocześnie trzeba pamiętać, że w latach 1940-1948 zawodów nie rozgrywano. Pierwszym mistrzem świata został Australijczyk Lionel Van Praag. Już rok później w klasyfikacji końcowej mieliśmy do czynienia z ciekawą sytuacją. Na podium stanęło trzech zawodników z tego samego kraju (USA) w tym dwóch braci. Bowiem pierwsze miejsce zajął Jack Milne, a trzecie Cordy Milne. Na drugi stopień podium wskoczył natomiast Wilbur Lamoreaux. W późniejszej historii finałów IMŚ już nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja, aby dwóch braci zdobyło medal w tym samym turnieju.

Był jednak taki precedens, w którym żużlowe rodzeństwo zgarniało medale w odrębnych imprezach. W 1976 roku Peter Collins został mistrzem świata. Rok później wywalczył srebro. Natomiast jego brat Les w 1982 roku także wywalczył wicemistrzostwo świata. Jednocześnie ówczesny finał w Los Angeles był jedynym w historii rozgrywanym poza granicami Europy. Okazał się on szczęśliwy dla gospodarzy imprezy, Amerykanów, ponieważ tytuł mistrzowski obronił Bruce Penhall, a na najniższym stopniu podium stanął Dennis Sigalos.

Grupa KIBIC SPEEDWAYA partner strony Sportowy Fanatyk

Przeklęte Wembley dla Polaków

Nieprzerwanie od 1936 roku do 1960 roku finał IMŚ rozgrywany na stadionie Wembley w Londynie. W późniejszych latach do stolicy Wielkiej Brytanii zawitano jeszcze dziewięć razy. Łącznie na Wembley odbyło się 25 turniejów. W żadnym z nich na podium nie stanął Polak. Angielski tor był dla naszych zawodników przeklęty, o czym mówił niedawno Andrzej Wyglenda w rozmowie ze mną dla portalu WP SportoweFakty:


Gdy przyjechałem pierwszy raz na Wembley, to już miałem mętlik w głowie. Moi koledzy poprzednicy, jak np. Mieczysław Połukard czy Florian Kapała mówili mi, że na tym torze nie da się jeździć. Później się to potwierdziło. Już w swoim pierwszym wyścigu przekonałem się, że faktycznie londyński owal jest dziwny. Mam na myśli to, że pierwszy i drugi łuk różniły się między sobą. Ten tor nie był tworzony na tzw. cyrkiel. Gdyby to powiedzieć po naszemu, obiekt na Wembley był jak jajo i to nas wytrącało z równowagi. W Polsce tory raczej były cyrklowe.

Mieczysław Połukard był właśnie tym pierwszym naszym zawodnikiem, który miał okazję skosztować jazdy na Wembley. W finale IMŚ w 1959 roku zajął 12. miejsce z dorobkiem 5 punktów. Rok później Połukard był rezerwowym, ale wśród szesnastki najlepszych mieliśmy trzech reprezentantów. Najlepszy z nich Stefan Kwoczała, uplasował się na 7. pozycji z dorobkiem 8 punktów. Z jednej strony wynik nadzwyczaj przyzwoity, a z drugiej do pozycji medalowej zabrakło aż 6 punktów. O złoto wówczas w biegu dodatkowym walczyło legendarne trio zawodników: Ove Fundin(Szwecja), Ronnie Moore(Nowa Zelandia), Peter Craven(Wielka Brytania). Zawodnicy dojechali na metę w wymienionej kolejności.

Kilka słów o Cravenie, Fundinie i Maugerze

Peter Craven został mistrzem świata w latach 1955 oraz 1962. Gdy wywalczył tytuł w 1955 roku, to miał zaledwie 21 lat i 86 dni. Czyni go to najmłodszym mistrzem świata w historii, biorąc nawet pod uwagę erę cyklu Grand Prix, która rozpoczęła się w 1995 roku. Z kolei najstarszym mistrzem w erze finałów był Nowozelandczyk Ivan Mauger, który zwyciężając w 1979 roku w Chorzowie miał 39 lat i 333 dni. Do Maugera należy kilka cennych rekordów. Każdy bowiem doskonale wie, że zostawał mistrzem świata sześć razy, ale także jako jedyny żużlowiec w historii dokonywał tego trzy raz z rzędu. W latach 1968-1970 zwyciężał kolejno w: Goteborgu, Londynie, Wrocławiu.

Był taki zawodnik, który w erze finałów dziesięć razy z rzędu stawał na podium. Chodzi oczywiście o Ove Fundina. Szwed dokonywał tej sztuki w latach 1956-1965, zdobywając cztery złote medale, trzy srebrne oraz trzy brązowe. W 1966 roku nie wystartował w finałowym turnieju, ale rok później wrócił z przytupem, bo w Londynie wywalczył piąty w karierze tytuł mistrzowski. Chciałbym się jednak skupić obecnie na rywalizacji w 1966 roku, czyli wtedy, kiedy Fundina zabrakło w finale.

Turniej rozgrywany w Goteborgu był wyjątkowy z co najmniej dwóch względów. Najważniejszy to brązowy medal wywalczony przez Antoniego Worynę, który był pierwszym krążkiem w historii IMŚ wywalczonym przez Polaka. Drugim powodem wyjątkowości było drugie miejsce zajęte przez Norwega Sverre Harrfeldta. Nigdy wcześniej, ani nigdy później Norweg nie stał na podium IMŚ. Dla uzupełnienia dodam, że mistrzostwo w tamtym finale wywalczył Barry Briggs i jednocześnie był to jego czwarty, ostatni tytuł.

Na zdjęciu znajduje się ośmiu medalistów IMŚ. Od lewej do góry: Ivan Mauger, Edward Jancarz, Peter Collins, Olle Nygren; od lewej na dole: Craig Boyce, Erik Gundersen, Barry Briggs, Zenon Plech.
Zdjęcia pochodzą z Wikimedii.

Polscy medaliści

Wracając nieco do reprezentantów Polski, trzeba podkreślić, że jedynym, który był najlepszy w jednodniowym finale IMŚ, był Jerzy Szczakiel w 1973 roku. Nasz zawodnik wygrał przy aplauzie stu tysięcy kibiców. Brąz w tamtych zawodach wywalczył Zenon Plech. Wychowanek Stali Gorzów jest jednocześnie ostatnim Polakiem, który wywalczył medal w jednodniowym finale. Plech w 1979 roku w Chorzowie zajął 2. pozycję. W gronie naszych medalistów byli także: Paweł Waloszek (srebro – 1970), Edward Jancarz (brąz – 1968) i Antoni Woryna, który oprócz brązu w 1966 roku, zdobył medal tego samego kruszcu cztery lata później.

Dominacja Duńczyków

Lata 80-te był okresem dominacji Duńczyków. W latach 1984-1989 tytuły mistrzowskie dzielili między sobą Hans Nielsen i Erik Gundersen. Co ciekawe od 1984 roku do 1988 roku zawsze dwa pierwsze miejsca w turnieju przypadały Duńczykom. Ich wielkość nie pozostawiała złudzeń, czego potwierdzeniem był rok 1988 i podium, które zajęli w całości. Na torze w Vojens wygrał Erik Gundersen przed Hansem Nielsenem i Janem O. Pedersenem. Rok wcześniej w Amsterdamie miał miejsce nietypowy finał światowy, który składał się z dwóch dni rywalizacji. Mistrzostwo zgarnął Nielsen. Jedyny z Polaków, Roman Jankowski w pierwszym dniu nie zdobył żadnego punktu, a w drugim osiem „oczek”. To tylko pokazuje olbrzymią dysproporcję sprzętową w tamtych czasach między żużlowcami z Zachodu oraz Polakami.

Lata 90-te z kolei zakończyły erę finałów IMŚ. W ostatnich tego typu zawodach w 1994 roku najlepszy okazał się Szwed Tony Rickardsson. Zakończenie pewnego rozdziału w historii żużla było efektowne. „Ricky” bowiem zdobył złoto po wyścigu dodatkowym, w którym rywalizowałem z Hansem Nielsenem i Craigiem Boycem (Australia). Rickardsson na dystansie wyprzedził Nielsena i zdobył swoje pierwsze złoto w karierze. Następne pięć tytułów wywalczył już w cyklu Grand Prix.

Czytaj także:
Z cyklu legendy speedway’a: Tony Rickardsson
Z cyklu legendy speedway’a: Ronnie Moore

Zaglądaj także na mojego facebooka po sportowy plan dnia i wiele ciekawych informacji.
Sportowy Fanatyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *