Grand Prix na żużlu, czyli wielki chaos. BSI bez planu awaryjnego
Wygląda na to, że firma BSI zarządzająca cyklem Grand Prix na żużlu nie wyciągnęła wniosków z poprzedniego sezonu. Turniej w Niemczech został odwołany, a nowych lokalizacji, póki co nie widać.
Przypatrując się sytuacji cyklu Grand Prix, widzę „deja vu”. W Polsce podobnie jak przed rokiem toczy się rywalizacja ligowa, a kolejne rundy indywidualnych mistrzostwo świata są odwoływane. W tym sezonie na pewno nie pojedziemy we włoskim Terenzano oraz niemieckim Teterowie. Włodarze BSI na oficjalnej stronie Grand Prix tłumaczą, że sytuacja epidemiczna jest bardzo trudna. Mówią też, że najważniejsze jest zdrowie zawodników.
Jednak na całym świecie sport musi sobie radzić z nowymi wyzwaniami. Taki jest urok okresu pandemicznego. Niestety cierpią na tym widowiska, które najczęściej odbywają się bez kibiców na trybunach. Tak wygląda sytuacja również w PGE Ekstralidze i eWinner 1. lidze żużlowej.
Cykl Grand Prix jest najbardziej prestiżowy spośród wszystkich rozgrywek żużlowych na świecie. Firma BSI robi jednak wszystko, aby sprowadzić rywalizację o mistrzostwo świata do roli pośmiewiska. Szefowie tej organizacji ewidentnie liczą tylko na zarobione pieniądze, a do tego jest m.in. potrzebna obecność kibiców na trybunach.
Żeby zorganizować rundę Grand Prix należy słono zapłacić. Dlatego obiekty z różnych państw nie będą chciały starać się o organizację bez zapewnienia, że zawody odbędą się z kibicami. Sytuacja by się zmieniła, gdyby BSI zeszło mocno ze swoich oczekiwań finansowych. Na to się jednak nie zanosi. Komicznie jednak wygląda fakt, że liga polska może jechać bez kibiców, a Grand Prix niekoniecznie.
Działacze z BSI odwołując kolejne turnieje, robią krok wstecz. Cofają żużel w rozwoju. Kibice czarnego sportu mogą z zazdrością patrzeć na rywalizację o mistrzostwo świata w Formule 1. Tam wszystko rozpoczęło się zgodnie z planem i nic nie zapowiada, że terminarz ulegnie wielkim zmianom.
Natomiast kalendarz tegorocznego cyklu Grand Prix na żużlu jest w kompletnej rozsypce. Wątpliwe, aby były rozegrane turnieje w Pradze, Warszawie, czy też Cardiff. Trzeba jednak znaleźć konkretne zastępstwa i rozwiązania, które pomogą wyjść z kryzysowej sytuacji.
W tym roku BSI po raz ostatni zajmuje się organizacją cyklu Grand Prix. Wygląda na to, że nikt za tą firmą płakał nie będzie. Organizator nie robi nic, aby pozostawić po sobie dobre wrażenie.
Czekamy aż pojawią się nowe lokalizacje turniejów. Trudno powiedzieć, kiedy to nastąpi. Sytuację obserwują także zawodnicy, którzy podobnie jak w minionym roku są trzymani w niepewności.
Czytaj także:
Finały indywidualnych mistrzostw świata na żużlu – garść statystyk i ciekawostek