Janusz Kusociński – złoty człowiek z tragiczną historią
Życie Janusza Kusocińskiego – króla bieżni, to niewątpliwie scenariusz na film. W jego życiorysie możemy ujrzeć przeplatankę wspaniałych momentów z dużo gorszymi. Wielki horror przerwał karierę Kusocińskiego w czasie, gdy ten wchodził na wysokie obroty…
Janusz Kusociński przyszedł na świat 15 stycznia 1907 roku w Warszawie. Był szóstym dzieckiem Klemensa i Zofii Śmiechowskich. Niestety los od początku życia go nie oszczędzał. Jego bracia Zygmunt oraz Tadeusz ponieśli śmierć walcząc za ojczyznę. Z Zygmuntem przyszła gwiazda lekkoatletyki nawet nie zdążyła się poznać.
Miłość do sportu od pierwszego wejrzenia
Co ciekawe, przygodę ze sportem Janusz Kusociński zaczynał od grania w piłkę nożną. W bardzo młodym wieku grał w Ożarowiance Ożarów Mazowiecki, a gdy miał 17 lat trafił do zespołu Sarmata Warszawa. Pewnego dnia wystartował jednak w zawodach sztafetowych. Zupełnie przypadkowo, ponieważ w drużynie Sarmaty brakowało jednego biegacza. W biegu na 800 metrów był bezkonkurencyjny. Od tamtego występu postanowił zmienić swoją profesję.
Orzeł na piersi
Już w 1927 roku Janusz Kusociński miał okazję reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej. Startował bowiem w igrzyskach robotniczych w Pradze. „Kusy” mimo dobrych wyników w Pradze nie zdołał wywalczyć promocji na igrzyska olimpijskie w Amsterdamie w 1928 roku. Odniósł jednak sukces w postaci przejścia do nowego klubu jakim była Warszawianka Warszawa. Tam już do końca swojej kariery pracował z wybitnym estońskim szkoleniowcem Aleksandrem Klumbergiem. Jego trening był niebywale zbilansowany. Kusociński miał przypisany trening interwałowy. Ważną częścią jego pracy nad własnym ciałem było również koszenie zboża, które wzmacniało jego mięśnie.
Objawienie giganta
Mimo że Janusz Kusociński od samego początku przygody z lekkoatletyką był solidnym zawodnikiem, to w 1931 roku nastąpiła eksplozja jego formy. „Kusy” zaliczył aż 43 starty, z których wiele było zwycięskich. Jeszcze większe wrażenie wykręcone przez niego czasy. W biegu na 5000 metrów zszedł poniżej 15 minut ( 14:59,4). Na 10000 metrów ustanawia nowy rekord kraju (31:39,8). Wszystkich kibiców rozgrzewały jego pojedynki z Finem Paavo Nurmim, który był wówczas najlepszym długodystansowcem na świecie. We wrześniu 1931 roku oboje rywalizują w biegu na 5000 metrów. Finisz był niesamowity, zarówno Polak, jak i Fin uzyskali czas 15:00, ale minimalnie dalej wystawiona głowa przez Paavo Nurmiego spowodowała, że to on wygrał bieg.
Pewne incydenty
Na początku lat 30-tych okresu międzywojennego kluby oraz federacje zabraniały zawodnikom uzyskiwać dochodów jako sportowcy. Panował ogólnoświatowy status sprzeciwu wobec łamania reguły amatorstwa. Niestety nie wszyscy dostosowali się do przepisów. W pierwszym kwartale 1932 roku zdyskwalifikowanego Stanisława Petkiewicza – świetnego polskiego biegacza, a niedługi czas przed igrzyskami olimpijskimi w Los Angeles dyskwalifikacją objęto Paavo Nurmiego. I tym samym Janusz Kusociński stracił przed najważniejszą imprezą w życiu dwóch wielkich rywali.
Deklasacja na amerykańskiej ziemi
Na igrzyska olimpijskie w Los Angeles Janusz Kusociński jechał w roli faworyta. Jeszcze w czerwcu przed igrzyskami pobił rekord świata na 3000 metrów (8:18,8).
Mimo że w Los Angeles nie mógł rywalizować ze zdyskwalifikowanym Nurmim, to i tak miał z kim walczyć, bo chrapkę na złoto miało dwóch innych Finów: Lauri Virtanen oraz Volmari Iso-Hollo.
Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany bieg. Kusociński startuje na 10000 metrów. Od 15. okrążenia walczy nie tylko z Finami, ale i z potwornym bólem stóp. Przy każdym kroku były ocierane przez nieodpowiednie buty. Na końcówce „Kusy” zaciska zęby, przyspiesza i zostawia w tyle Iso-Hollo ustanawiając nowy rekord olimpijski i rekord Polski (30:11,4).
Kusociński przezwyciężył ból i we wspaniałym stylu sięgnął po złoto. Niestety nie mógł wystartować na innych dystansach z powodu ran spowodowanych przez złe buty. Polak wracał jednak do ojczyzny jako bohater.
Chwiejne czasy dla mistrza
W latach 1933-1937 Janusz Kusociński zmagał się głównie z kontuzjami, a i tak w 1934 roku odniósł wielki sukces, zdobywając tytuł wicemistrza Europy na dystansie 5000 metrów. Co do kontuzji, to nasz mistrz miał olbrzymi problem z kolanami. W obu gromadziła się woda. Z lewego kolana lekarze musieli nawet usunąć łękotkę. Udział na igrzyskach w 1936 roku w Berlinie Kusociński mógł więc wybić sobie z głowy. W międzyczasie mistrz olimpijski z Los Angeles zaczyna działać jako dziennikarz i co ciekawe na igrzyska do Berlina jedzie właśnie w tej roli.
Udany powrót
W 1937 roku Kusociński ostatecznie powrócił na bieżnię. W 1938 roku przegrywa w mistrzostwach Polski tylko z Józefem Noji. Coraz poważniej zaczyna myśleć o udziale w IO w Helsinkach w 1940 roku. Życie „Kusego” zaczęło wracać do normalności. Forma była coraz lepsza, bo przecież jeszcze w 1939 roku reprezentant Warszawianki dwukrotnie poprawiał rekord Polski w biegu na 5000 metrów.
Czas wojny
1 września 1939 roku rozpoczęła się II Wojna Światowa. Kusociński zgłasza się do wojska mimo kategorii D, którą otrzymał przez problemy z kolanami. Mistrz olimpijski zostaje przyjęty do 360. pułku piechoty. Walczył w obronie Warszawy i dwukrotnie został ranny. Z rozkazu gen. Józefa Rómmla został odznaczony Krzyżem Walecznych.
Po kapitulacji Warszawy musiał szukać pracy. Pod koniec 1939 roku trafił do gospody sportowej „Karczmy pod kogutem”, gdzie był kelnerem. Przystąpił do grupy konspiracyjnej „Wilki” i przyjął pseudonim „Prawdzic”. Niestety niemieccy okupanci z czasem wiedzieli coraz więcej o Kusocińskim. Dnia 26 marca 1940 roku aresztowali go. Trzy miesiące prowadzono śledztwo przeciwko wielkiemu lekkoatlecie. Ten nie wydał jednak nikogo, nie skapitulował. Z pewnością torturowano go, aby wyciągnąć informacje, lecz „Prawdzic” był w celi więziennej tak samo twardy jak na bieżni.
Dnia 21 czerwca wraz z innymi więźniami został przewieziony na Pawiak, a stamtąd trafił do Palmirów. Tam dokonano masowej egzekucji. I tak zakończyło się życie wielkiego mistrza bieżni…
W czasie mordu w Palmirach zginęło wiele znanych osobistości. Oprócz Janusza Kusocińskiego najważniejszą z nich był Maciej Rataj – ówczesny marszałek sejmu.
Upamiętnienie
Od 1954 roku odbywa się coroczny memoriał poświęcony pamięci Janusza Kusocińskiego. Zazwyczaj biorą w nim udział światowe gwiazdy lekkiej atletyki.
Bibliografia:
1) olimpijski.pl
2) Magazyn Bieganie
3) Sportowcy dla Niepodległej