Lewandowski rozpoczyna pogoń za Ronaldo

Czas na nowy rozdział w piłkarskim życiu Roberta Lewandowskiego. Polak rozpoczyna wraz z Barceloną sezon ligowy. Na 33-latka czeka sporo wyzwań. Największym z nich jest dogonienie Ronaldo w liczbie bramek.

W historii FC Barcelony występowało wiele kapitalnych „dziewiątek”. Kilku wyśmienitych piłkarzy broniło barw Dumy Katalonii w XXI wieku, ale żaden z nich w swoim debiutanckim sezonie nawet nie zbliżył się do Ronaldo. Mowa oczywiście o zawodniku pochodzącym z Brazylii, który jeszcze w XX wieku trafił na Camp Nou. Miało to miejsce w sezonie 1996/1997. Niektórzy twierdzą, że była to najlepsza kampania w karierze „Il Fenomeno”.

Ronaldo zdobył we wspomnianym sezonie 47 goli w 49 maszyna. Strzelał bramki jak maszyna. Nawet kibice przecierali oczy ze zdumienia. Brazylijczyk, przechodząc do Barcelony z PSV Eindhoven, miał ledwie 20 lat. Jednak tak jak szybko Ronaldo się pojawił w stolicy Katalonii, tak szybko z niej wyjechał i przeniósł się do Interu Mediolan.

Później nikt z napastników „wielkich” nie potrafił pobić wyniku Ronaldo. W Barcelonie grali choćby Samuel Eto’o, Luis Suarez, David Villa czy też Zlatan Ibrahimović. Z tej czwórki piłkarzy najwięcej bramek w debiutanckim sezonie strzelił Eto’o (2004/2005). Mowa o 29 trafieniach. Kameruńczyk co prawda zaliczył cztery spotkania mniej niż Ronaldo, ale nie zmienia to faktu, że różnica jest spora.

Teraz w pogoń za Brazylijczykiem rusza Robert Lewandowski. Mecz o Puchar Gampera, mimo że rozgrywany był z zespołem słabszego pokroju, pokazał, że Polak szybko dostosował się do systemu gry Barcelony. Być może nowy napastnik Blaugrany rozwiąże worek z bramkami już podczas pierwszej kolejki ligowej. Barcelona w sobotni wieczór podejmie Rayo Vallecano.

„Lewy” może zapolować na naprawdę solidny wynik bramkowy. Jeśli nie dogoni Ronaldo, to być może wyprzedzi innego z wybitnych graczy. Czekamy z wielką niecierpliwością na występy Polaka w Barcelonie.

Wybitni napastnicy i ich dorobek bramkowy w debiutanckim sezonie w Barcelonie

Foto na okładce: Robert Lewandowski/Facebook

Czytaj także:
Najbardziej pamiętne mecze w historii futbolu cz. 1