Podsumowaliśmy Euro 2024 w wykonaniu Polski. Przeważa jedno odczucie
Rozgrywamy fatalne eliminacje, rzutem na taśmę wchodzimy na Euro 2024 przez baraże, przegrywamy z Holandią i Austrią, po czym remisujemy z Francją. Można powiedzieć tylko jedno słowo – niedosyt.
Gdy w połowie eliminacji selekcjonerem reprezentacji Polski został Michał Probierz, piekło zamarło. Wcześniej jego nazwisko było co prawda rzucane w przypadku dywagacji na temat trenerów kadry, ale gdy mówiło się o najbardziej absurdalnych kandydatach. Warto podkreślić, że Probierz dostał szczątki tej kadry. Była ona mocno zniszczona w eliminacjach po przygodzie Fernando Santosa.
I pojawiła się szansa, by odwrócić ich losy, ale niestety to nie potoczyło się po naszej myśli. Jednak w barażach, po imponującej wygranej z Estonią 5:1 i po rzutach karnych z Walią wywalczyliśmy miejsce na Euro 2024. Występ Biało-Czerwonych był nieważny, w końcu spełniliśmy cel i należało się cieszyć, że po fatalnych występach z Mołdawią czy Wyspami Owczymi, ograliśmy taką „potęgę” jak Walia.
Przenosząc się już do samych mistrzostw Europy, to możemy czuć spory niedosyt. Spotkanie z Holandią można było spokojnie przynajmniej zremisować, tak samo jak z Austrią. A czy z kolei wynik 1:1 z Francją jest satysfakcjonujący? Tak, chociaż obie strony mogą czuć, że była spora szansa na to, by zakończyć mecz końcowym triumfem. Zwłaszcza, że w rywalizacji z tym rywalem czekamy na zwycięstwo ponad 40 lat.
Trudno jednak mieć pretensje o remis z rywalem, który potrzebował bramek, by wyjść z grupy z pierwszego miejsca. Mimo że występ naszej defensywy nie był idealny, to w połączeniu z Łukaszem Skorupskim powodów do wstydu nie było. A i w ofensywie pojawiły się szanse na zmianę wyniku, aczkolwiek możemy żałować, że na ten moment nie ma zawodnika, który bez problemów umożliwiłby koniec kariery reprezentacyjnej Robertowi Lewandowskiemu. Patrząc na mecz na MŚ 2022 właśnie z Francją, można mówić spokojnie o postępie. Nie jest on wielki, ale pokazuje, że zaliczyliśmy progres.
Sam selekcjoner najbardziej żałuje meczu z Austrią, gdzie według niego, zawodnicy nie zagrali odpowiednio agresywnie w obronie. Zdecydowanie lepiej pod tym kątem spisywali się właśnie w rywalizacji z Francją. Stąd znów słowo niedosyt nie pojawia się tutaj przypadkowo.
– Wiedzieliśmy do jakiej grupy trafiliśmy. Na pewno nie spodziewaliśmy się, że tak źle potoczy się ten mecz z Austrią. Widać jednak, że grupa faktycznie była silna, ale my staraliśmy się grać w piłkę. Chciałbym z tego miejsca podziękować kibicom, którzy mocno nas wspierali. Udało nam się punkt urwać. To jest prognostyk na przyszłość, że można podjąć rękawicę z każdym rywalem – powiedział Michał Probierz w rozmowie z TVP Sport
I właśnie teraz będziemy mogli tak naprawdę przyglądać się kadrze Probierza, która od początku do końca pod jego wodzą walczyć będzie o wielki turniej. To pozwoli na kolejne wnioski jego pracy, które szczególnie po meczu z Francją, dają do myślenia w kontekście przyszłości.