Racing Point nową siłą Formuły 1. Czy na pewno legalnie ?
Teoretycznie można mówić, że w Formule 1 znów wieje nudą, bo wygrywa tylko Mercedes. Owszem niemiecki zespół cały czas jest na szczycie, ale za nim trwa ciekawa walka o dalsze lokaty. Uwagę przykuwa w szczególności bardzo dobra postawa Racing Point, który notabene ma dużo wspólnego z Mercedesem.
Kanadyjski miliarder, właściciel zespołu Racing Point, Lawrence Stroll chętnie kupuje od Mercedesa silniki oraz inne części bolidu F1. Warto podkreślić, że tegoroczny bolid Racing Point wyglądem bardzo przypomina ubiegłoroczny pojazd niemieckiego potentata. Jest tylko taka różnica, że kierowcy ekipy z Silverstone są ubrani w charakterystyczne różowe barwy. Racing Point korzysta nawet z tunelu aerodynamicznego Mercedesa.
Najwidoczniej różowa kolorystyka w połączeniu z solidną jakością bolidu przynosi efekty. Racing Point po trzech wyścigach sezonu 2020 zajmuje w klasyfikacji konstruktorów czwarte miejsce z dorobkiem 40 punktów. Do podium i trzeciego McLarena traci zaledwie punkt.
Siłę zespołu stanowią kierowcy, którzy nie są wielkimi gwiazdami motorsportu. Sergio Perez jest szósty w klasyfikacji generalnej GP, mając na koncie 22 punkty. Meksykanin od wielu lat jest solidną postacią F1, ale do poziomu światowej gwiazdy nigdy się nie przebił. Perez jest bardzo zżyty ze swoim zespołem, ponieważ jeździ w Racing Point od 2014 roku. Meksykanin pamięta oczywiście jeszcze czasy, kiedy Racing Point jeździł pod nazwą Force India.
Lance Stroll to drugi zawodnik Racing Point, który z dorobkiem 18 punktów zajmuje ósme miejsce w klasyfikacji kierowców. Kanadyjczyk jest bardzo młodym kierowcą, który ma przed sobą przyszłość. Oczywiście posiada bardzo mocny atut, ponieważ właścicielem zespołu jest jego ojciec. To sprawia, że młody Stroll może być pewny miejsca w ekipie z Silverstone na przyszły sezon, a Perez niekoniecznie.
W sezonie 2021 ponownie zmieni się nazwa zespołu i Racing Point będzie występował jako Aston Martin. Moja prognoza jest taka, że zespół będzie jeszcze mocniejszy nie tylko, jeśli chodzi o moc bolidu, ale również kadrowo. Wychodzi na to, że do ekipy przyjdzie Niemiec Sebastian Vettel, czterokrotny mistrz świata i tym samym zastąpi Sergio Pereza. Vettel praktycznie ma zamknięte bramy do innych zespołów, więc musi wybrać albo Aston Martin, albo przerwa od ścigania. Wybór jest moim zdaniem prosty i teraz pojawia się pytanie: Czy mając w składzie Vettela, zespół z Silverstone będzie mógł się przeciwstawić Mercedesowi? Wydaje się, że w przyszłym sezonie jeszcze nie, ale transfer Niemca w połączeniu z młodzieńczą fantazją Strolla może za 2-3 lata wypchnąć Mercedesa ze szczytu.
Wracając do sezonu 2020, to myślę, że kwestią czasu jest aż któryś z kierowców Racing Point stanie na podium. Teoretycznie dwa miejsca są zarezerwowane dla zawodników Mercedesa, ale o to trzecie miejsce zdecydowanie można powalczyć. W tej chwili co ciekawe zawodzi Ferrari, więc Red Bull Racing jest głównym rywalem Racing Point w walce o miejsca na podium.
Jedynym problemem dla różowej siły F1 mogą być protesty Renault odnośnie legalności maszyn. Jeśli Mercedes mocno maczał palce w projekcie bolidu Racing Point na sezon 2020, to faktycznie ekipa z Silverstone może mieć kłopoty. Chodzi tutaj o przekazanie dokładnych planów projektów. Każdy zespół musi bowiem sam stworzyć bolid walczący w rywalizacji o mistrzostwo świata i tym samym teoretycznie każdy ma równe szanse na tytuł. Patrząc na zażyłość Racing Point i Mercedesa nasuwają się ku temu pewne wątpliwości.
Na razie jednak FIA nie znalazła żadnych nieprawidłowości, a nam pozostaje wierzyć, że Racing Point uczciwie może zmienić układ sił w F1.