Siatkarska LM: Połowiczny sukces polskich drużyn we wtorkowych meczach

Wtorkowe spotkania ligi mistrzów siatkarzy z udziałem polskich drużyn zapowiadały się ciekawie. Fani mistrza i wicemistrza Polski mieli nadzieję na kolejne udane mecze swoich ulubieńców. Przypomnę tylko, że w inauguracyjnej kolejce oba zespoły pewnie wygrały swoje spotkania. W drugiej kolejce naszym dwóm najlepszym drużynom przyszło grać na wyjeździe. Mistrz Polski czyli Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zmierzył się z belgijskim Knack Roeselare natomiast zespół Vervy Warszawa Orlen Paliwa rozegrał swój mecz w Lizbonie z tamtejszą Benficą.
Benfica Lizbona – Verva Warszawa Orlen Paliwa 3:1 (25:19, 25:17, 22:25, 25:21)
Warszawski zespół przystąpił do spotkania w Lizbonie w roli faworyta. Benfica jest uznawana za zespół egzotyczny i najsłabszy w grupie, w której gra Verva. Tydzień temu jednak Portugalczycy potrafili urwać seta mocnemu zespołowi z Perugii. Dlatego mój optymizm przed tym meczem nie był aż tak wysoki jak trenera wicemistrzów Polski – Andrei Anastasiego. Włoski szkoleniowiec postanowił wystawić w podstawowym składzie siatkarzy, którzy zazwyczaj „grzeją ławę”. Rozumiem, że trzeba dać odpocząć kluczowym zawodnikom, ale z drugiej strony to jest liga mistrzów i nie powinno się nikogo lekceważyć.
Pierwszy set pokazał, że zaledwie dwóch kluczowych zawodników ( Kwolek, Nowakowski) w podstawowym składzie to za mało, aby wygrać seta. Zgranie Vervy Warszawa było kiepskie co przełożyło się na niską skuteczność w ataku ( 42%). Portugalskiemu zespołowi nie pozostało nic innego jak kontrolowanie wydarzeń na boisku. Set zakończył się pewnym zwycięstwem gospodarzy 25:19.
Drugi set nie przyniósł wielkiej poprawy w grze Warszawian. Benfica grała jak w transie rzadko myląc się w ataku. Tak samo jak w pierwszym secie w drużynie gospodarzy brylował Hugo Fernando Lucas Gaspar. W drugim secie na boisku pojawił się główny libero Damian Wojtaszek, a pod koniec seta jedna z gwiazd zespołu – przyjmujący Kevin Tillie. Roszady taktyczne trenera na nic się zdały, bo dalej wiele aspektów gry szwankowało co sprawiło, że drugi set również wygrała Benfica Lizbona ( 25:17).
Trzeci set był pewnym przełomem, bo Anastasi wreszcie dostrzegł, że z portugalską drużyną nie ma żartów i wystawił do gry największe gwiazdy zespołu. Efekt był aż nadto widoczny. Rywalizacja między zespołami się wyrównała, zespół wicemistrza Polski wygrał seta do 22, a gra zespołu dawała nadzieję na doprowadzenie do tie-breaka.
Czwarty
set okazał się być ostatnim. Nawet najlepszy skład gości nie pozwolił im wygrać
seta. Warszawski zespół popełnił parę błędów indywidualnych co zaważyło na
końcowym wyniku czwartej partii ( 25:21). Benfica Lizbona grała bardzo dobrze
przede wszystkim w przyjęciu. W ataku natomiast po raz kolejny szalał Gaspar.
To nie mogło się skończyć pozytywnym wynikiem dla polskiej drużyny. Po dwóch
godzinach siatkarskich zmagań Warszawianie musieli uznać wyższość gospodarzy.
Wielka szkoda, że wicemistrz Polski przegrał to spotkanie, ponieważ teraz
sytuacja w tabeli stała się nieco skomplikowana. Najgorsze jednak dopiero
nadejdzie, ponieważ za tydzień Verva Warszawa Orlen Paliwa gości u siebie
faworyta do wygrania grupy włoski zespół Sir Safety Perugia.

Knack Roeselare – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3( 17:25, 19:25, 21:25)
Mistrz Polski miał ochotę zrewanżować się belgijskiemu zespołowi za porażki sprzed 6 lat. Wówczas Kędzierzynianie przegrali dwukrotnie 3:1 i pożegnali się z fazą grupową rozgrywek. Teraz to jednak nasz zespół wydawał się być faworytem spotkania. Świadczy chociażby o tym dyspozycja mistrzów Polski w ostatnich tygodniach. ZAKSA wygrywa spotkania jak na zawołanie, a w lidze zanotowała tylko jedną porażkę.
Pierwszy set pokazał, że zespół mistrza Polski jest świetnie przygotowany do meczu. Bardzo dobre serwisy oraz gra w ataku dowodzona przez trio: Śliwka, Parodi, Baroti sprawiła, że Kędzierzynianie przez prawie całego seta utrzymywali kilkopunktową przewagę nad rywalem. W dodatku gospodarze psuli zagrywki i od czasu do czasu popełniali błędy w ataku. Kumulacja wszystkich wymienionych przeze mnie zdarzeń sprawiła, że ZASKA wygrała seta aż ośmioma punktami.
W drugim secie mogliśmy zobaczyć przez pewien czas wyrównaną walkę. Później do akcji wkroczył Aleksander Śliwka, który chwilami w pojedynkę zdobywał punkty dla ZAKS-Y. Reprezentant Polski kończył każdy atak grając jak maszyna. Mam wrażenie, że rywale mogli tylko śledzić lot piłki po jego atakach. W końcówce seta gospodarze mieli też problem z zagrywkami Benjamina Toniuttiego. Przewaga polskiego zespołu cały czas rosła aż zatrzymała się na sześciu punktach różnicy. Warto podkreślić, że ostatni punkt w drugiej partii wywalczył asem serwisowym niesamowity tego dnia Aleksander Śliwka.

Trzeci set przez jakiś czas mógł zmartwić kibiców mistrza Polski. Gospodarze bowiem zaczęli grać dużo lepiej niż w poprzednich setach. W pewnym momencie na tablicy wyników widniał rezultat 11:9. Wówczas w zespole ZAKS-Y objawił się kolejny zbawca. O ile w drugiej partii był to Aleksander Śliwka, to w trzecim secie zbawcą okazał się być Łukasz Wiśniewski. Jego serwis napsuł rywalom dużo krwi, a ataki ze środka też były bardzo skuteczne. Te dwa aspekty gry wyprowadziły gości na prowadzenie w secie. Później Kędzierzynianie kontrolowali wydarzenia na boisku i wygrali całego seta 25:21.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z kompletem 6 punktów jest liderem grupy E. W następnym spotkaniu ZAKSA zmierzy się na wyjeździe z VFB Friedrichshafen.
W środę swoje występy w fazie grupowej ligi mistrzów zainauguruje trzeci zespół poprzedniego sezonu PlusLigi – Jastrzębski Węgiel. Na własnym boisku podejmie turecki zespół Halkbank Ankara.