„Gąsior” bez premii, ale lepszy od „kuropatwy”(felieton)
Mamma Mia! Co to był za weekend! „Gąsior” dwukrotnie pokonał „kuropatwę”! Dobra może dość już tych wykrzykników, ale te wykrzykniki to wyraz emocji, których podczas ostatniego weekendu Pucharu Świata nie brakowało. Dawid Kubacki bowiem zwyciężył w obu konkursach PŚ rozgrywanych na skoczni w Titisee-Neustadt.
W gwoli ścisłości…
Dla tych osób, które nie rozumieją tytułu tegoż felietonu, natychmiast śpieszę z wyjaśnieniem. Otóż Piotr Żyła w jednym z wywiadów dla https://www.skijumping.pl/ nazwał Dawida Kubackiego gąsiorem, a Japończyka Ryoyu Kobayashiego kuropatwą. Piotrek żartowniś miał na myśli sylwetkę lotu obu zawodników. Jeśli chodzi natomiast o tytułową premię, to…
Cóż może ten temat rozwinę poniżej, bo szkoda mi tego akapitu, aby rozpisywać się w nim o pieniądzach 🙂
Co z tą premią ?
Titisee-Neustadt pięć, five, bądź funf, kto jak woli, tak brzmi nazwa nowego mini-turnieju skoków narciarskich. Czy ma ten turniej sens? Moim zdaniem niezbyt, ponieważ nie rozpala on wyobraźni kibiców skoków narciarskich na świecie. Po za tym jako, że jest to nowy wytwór, to nie ma on większego prestiżu. Ten turniej może wydawać się przydatny, ale… tylko dla jednego skoczka. Oczywiście mam na myśli zwycięzcę tego mini-turnieju, który zgarnia za to premię w wysokości 25 tysięcy euro. I tutaj nasuwa się moje zdziwienie z dwóch powodów. Po pierwsze, dlaczego zwycięzca Titisee-Neustadt Five otrzymuje większą nagrodę niż zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni? Po drugie, dlaczego nagrodę pieniężną otrzymuje tylko jeden zawodnik(zwycięzca), a nie całe podium mini-turnieju ?
Dawid Kubacki królem jest i basta
Ostatecznie premię w wysokości 25 tysięcy euro zgarnął Japończyk Ryoyu Kobayashi wygrywając o 5,4 punktu z naszym Dawidem Kubackim. O tym fakcie zadecydowały w głównej mierze piątkowe kwalifikacje, które były zaliczane do klasyfikacji mini-turnieju. W nich Japończyk zwyciężył, a Dawid był 8.
Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że podczas minionego weekendu Dawid wygrał oba konkursy. Zrobił to w stylu godnym mistrza i również jak mistrz wypowiada się w wywiadach. Premię za zwycięstwo w Titisee-Neustadt Five wprost wyśmiał:
– Ryoyu tyle podatku dostanie, że nic mu nie zostanie.
Dawid Kubacki toczył z Japończykiem w Titisee-Neustadt istny pojedynek rewolwerowców dla którego najlepszą puentą są słowa: „I wilk syty i owca cała”.
Oboje mają prawo być zadowoleni, ale nie ukrywajmy, że to Dawid tworzył show przez ubiegły weekend, a reszta zawodników tylko próbowała się do niego dostroić. Wśród nich był też Kobayashi, ale nie był wystarczający mocny by w którymś z konkursów odebrać Polakowi wygraną. Zajął odpowiednio 3. i 2. miejsce. Wracając do naszego skoczka, to szczególnie w pamięci zostanie mi skok Dawida z I serii niedzielnego konkursu, kiedy w nie najlepszych warunkach z 4. belki startowej pofrunął na 143 metr. Oczywiście oddaję honor również Kobayashiemu, który poleciał 4 metry dalej niż Dawid, ale miał łatwiej, bo miał huragan pod narty.
Puchar Świata ciekawy jak nigdy
Ryoyu
Kobayashi dwukrotnie został pokonany w konkursach przez Dawida Kubackiego, ale
nie został przez niego wyprzedzony w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Szczerze
powiedziawszy myślałem, że po rywalizacji w Titisee-Neustadt tak się właśnie
stanie, ale Japończyk pokazał, że kiepskie występy w Predazzo były wypadkiem
przy pracy.
Natomiast jeśli chodzi o klasyfikację PŚ, to patrząc na nią mam wypieki na
twarzy. Dawid co prawda jest na razie na 4. miejscu, ale ścisk w czołówce jest
niebywały. Nasz skoczek traci bowiem do lidera Karla Geigera tylko 122 punkty,
a za nami dopiero połowa sezonu. Pierwsza czwórka „generalki” jest niczym
ucieczka w wyścigu kolarskim. Odskoczyła ona bowiem od reszty stawki i dużo
wskazuje na to, że właśnie to ktoś z czwórki: Geiger, Kraft, Kobayashi, Kubacki
zgarnie na koniec sezonu kryształową kulę za zwycięstwo w PŚ.
Czas na Zakopane
Teraz karuzela PŚ przenosi się do Zakopanego. Z jednej strony cieszę się na weekend ze skokami w Polsce, a z drugiej strony zdaję sobie sprawę jakie warunki potrafią panować na „Wielkiej Krokwi”. Często na tej skoczni wiatr kręci i zamiast pięknej rywalizacji otrzymujemy loterię. Chociażby w dwóch poprzednich sezonach Kamil Stoch nie wszedł do II serii zawodów głównie przez złe warunki atmosferyczne. Nie bez powodu przywołuję tutaj przykład naszego wielkiego mistrza, bo przecież zna on tą skocznię jak własną kieszeń.
Zakopane się zbliża, a po za tym tak jak pewnie większość polskich kibiców, martwię się o zaplecze kadry A. Choć i część kadry A kuleje to wyniki zaplecza głównej kadry jeszcze bardziej wołają o pomstę do nieba. Potwierdzeniem moich słów niech będzie fakt, że Polska w Zakopanem zamiast dwunastu skoczków wystawi dziewięciu. Ci co się nie załapali do szerokiej kadry polecą do… japońskiego Sapporo na Puchar Kontynentalny. Dziwne to wszystko i z całą pewnością robi się smutno gdy się patrzy na wyniki kadry B i niektórych zawodników kadry A. Teraz jednak musimy docenić to co mamy w tej chwili, bo zawsze mogło być gorzej. Trzeba też trzymać kciuki, aby w Zakopanem odbyły się sprawiedliwe konkursy.
Miejmy nadzieję, że „gąsior” znów pokaże pazur i sprawi, że Polacy będą świętować jego sukcesy do białego rana. A kto wie, być może Kamil Stoch na swojej skoczni da czadu ?