Kevin Magnussen nie dowierzał. Haas walczył nawet z Mercedesem
Pierwszy wyścig nowego sezonu Formuły 1 przyniósł wiele emocji i niespodzianek. Jedną z nich sprawił Kevin Magnussen, który zakończył wyścig na piątym miejscu. To wielki wyczyn, zważywszy na fakt, że Duńczyk początkowo nie przewidywał, że będzie startował w królowej motorsportu.
Magnussen wskoczył do Haasa w miejsce Nikity Mazepina. Amerykański zespół zerwał umowę z rosyjskim kierowcą po inwazji zbrojnej jego kraju na Ukrainę. Magnussen miał natomiast inne plany na ten sezon, gdyż szykował się do wyścigów długodystansowych.
Duńczyk po raz ostatni rywalizował w Formule 1 w 2020 roku. Teraz jego powrót był oszałamiający. Siódme miejsce w kwalifikacjach i piąte w wyścigu to wyniki, o których Haas jeszcze niedawno mógł tylko pomarzyć. Przypomnę bowiem, że w ostatnich dwóch sezonach kierowcy amerykańskiego zespołu wywalczyli do klasyfikacji generalnej tylko trzy punkty. Natomiast dzięki piątej pozycji Magnussena już po pierwszym wyścigu w 2022 roku Haas ma na koncie dziesięć „oczek”.
Oczywiście trzeba pamiętać o awariach dwóch bolidów Red Bulla, ale to nie zmienia faktu, że Haas spisał się świetnie. Również Mick Schumacher ma umiarkowane powody do zadowolenia. Punktów nie zdobył, ale zajął 11. miejsce – najwyższe w swojej karierze.
Magnussen z kolei po wyścigu nie ukrywał wielkiej radości. – Miałem sporo frajdy. Dobrze jest wrócić na takie miejsce, ale trzeba pogratulować zespołowi. Byliśmy najlepszą ekipą środka stawki. Przez cały wyścig widziałem bolidy Mercedesa w zasięgu wzroku. W przeszłości to było nie do pomyślenia – powiedział dla Sky Sports.
Dla Duńczyka w ostatnich dniach wszystkie sprawy obróciły się o 180 stopni. – Nie mogę w to uwierzyć, że tu jestem. Do tego piąte miejsce, to wszystko jest po prostu szalone – dodał duński kierowca.
Haas zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów, sezon rozpoczął się dla zespołu fenomenalnie, lecz 29-latek słusznie twardo stąpa po ziemi. Wyjawił, jaki będzie cel na następny wyścig, który odbędzie się w Arabii Saudyjskiej.
– Jeśli zdołamy ukończyć wyścig w Dżuddzie na siódmym miejscu, to będzie tak samo genialny rezultat, jak ten. Teraz mieliśmy dużo szczęścia, że zdobyliśmy cztery punkty więcej – zakończył.
W Haasie sporo uśmiechów i nie ma co się dziwić: