22/05/2024

Sportowy Fanatyk

Strona dla fanów sportu. Znajdziesz tu kalendarium urodzinowe, aktualności, ciekawostki oraz wspomnienia z pamiętnych wydarzeń sportowych.

Kryzys Lewandowskiego stał się faktem. To nie jedyne zmartwienie Polaka

3 min read

Foto: Robert Lewandowski / Instagram

Robert Lewandowski zanotował znakomite wejście do FC Barcelony. Polak po transferze w 19 oficjalnych spotkaniach zdobył 18 bramek. Głosów o znakomitym ruchu nie brakowało, ale nie wszyscy go popierali. Kilka miesięcy po mundialu możemy jednak mówić o kryzysie „Lewego”, który na obecny moment nie trafia tak często jak wcześniej.

Na mistrzostwa świata napastnik Barcy udał się po świetnym początku sezonu w nowym klubie. Warto jednak zwrócić uwagę na dwa ostatnie spotkania ligowe w jego wykonaniu przed tym turniejem. Wszystko zaczęło się od wygranego meczu przez Blaugranę z UD Almerią 2:0. To właśnie wtedy 34-latek nie tyle co nie zdobył bramki, ale w 7. minucie zmarnował rzut karny. Szczerze mówiąc, aż trudno to napisać, bo mówimy o etatowym wykonawcy tych stałych fragmentów gry jeszcze w czasach występów w Bayernie Monachium.

Kolejny mecz Duma Katalonii ponownie wygrała, pokonując Osasunę Pampelunę 2:1. I to w dodatku grając przez ponad 60 minut w osłabieniu, bo po dwóch kwadransach z boiska wyleciał Lewandowski, którzy zdążył otrzymać dwie żółte kartki. Tym samym na mundial „Lewy” udał się po tym, jak rozegrał dwa fatalne spotkania.

Już w pierwszym meczu kapitan reprezentacji pokazał, że jego forma nie powala na kolana. W starciu z Meksykiem zepsuł rzut karny na wagę najprawdopodobniej trzech punktów. Następnie udało mu się pokonać bramkarza Arabii Saudyjskiej, tym samym zdobywając pierwszego gola na mistrzostwach świata w karierze. W 1/8 finału dołożył kolejnego, kiedy to z 11. metra pokonał Hugo Llorisa na raty. Pierwsza jedenastka została powtórzona i tym razem ten dopiął swego.

Po powrocie do klubu strzelał w Superpucharze oraz Pucharze Króla. Nieudanie natomiast rozpoczął rywalizacje w lidze hiszpańskiej. W niej przełamał się dopiero 1 lutego 2023, kiedy to wpisał się na listę strzelców wygranym przez FC Barcelonę meczu 17. kolejki z Realem Betis (2:1). Następnie przyszły trzy mecze bez zdobyczy bramkowej.

Pożar szybko udało się ugasić. Po sześciu spotkaniach z rzędu bez bramki u siebie w końcu dał radę pokonać bramkarza Cadiz CF (2:0). Następnie poszedł za ciosem i dołożył trafienie w Lidze Europy, ale jego Barca zremisowała z Manchesterem United 2:2. To jednak mimo wszystko nie były występy porównywalne do tych z początku sezonu.

Czarę goryczy przelało starcie z US Almeria. Zespół ten wygrał u siebie 1:0 i tym samym Blaugrana zamiast mieć przewagę 10 punktów, posiada 7 „oczek” więcej niż drugi Real Madryt. A gdyby było mało, to „Lewy” doznał kontuzji i tym samym będzie zmuszony pauzować przez następne tygodnie. Jego występ w czwartkowym El Clasico jest wykluczony.

Mimo że po mundialu zdobył 7 bramek w 12 spotkaniach, to jego gra ani współpraca z resztą zespołu była daleka od ideału. 34-latek stał się cieniem zawodnika z poprzedniego roku, a przecież jego klub wygrywał mecz za meczem. Teraz jednak seria się skończyła, bo Barca została zatrzymana.

Napastnikowi reprezentacji Polski brakuje dokładnych podań od kolegów, co widać gołym okiem. Nadal jednak przewodzi on stawce, która walczy o koronę króla strzelców. Biorąc jednak pod uwagę kontuzję, może dojść w nim do zmian na niekorzyść Lewandowskiego. Ten (miejmy nadzieję) wróci odmieniony i pokaże najlepszą wersję siebie, tą z początku rozgrywek. To może okazać się kluczem, by jego ekipa okazała się najlepsza w La Lidze.

Czytaj także:
Pudło za pudłem Piątka. Włoskie media bezlitosne dla Polaka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *