03/05/2024

Sportowy Fanatyk

Strona dla fanów sportu. Znajdziesz tu kalendarium urodzinowe, aktualności, ciekawostki oraz wspomnienia z pamiętnych wydarzeń sportowych.

Nie było niespodzianki w finale Ligi Mistrzów. Faworyt z historycznym sukcesem

4 min read

Foto: Screen / Twitter Polsat Sport

W roli faworyta do finału Ligi Mistrzów przystąpił Manchester City. Mistrz Anglii wywiązał się ze swojej roli, bowiem pokonał Inter Mediolan 1:0. Tym samym „The Citizens” po raz pierwszy w historii okazali się najlepsi w elitarnych rozgrywkach.

Rok w rok Manchester City stawiany był w gronie faworytów do końcowego triumfu w Lidze Mistrzów. W sezonie 2020/2021 klub ten dotarł do finału elitarnych rozgrywek, ale musiał uznać wyższość innego angielskiego zespołu, a mianowicie Chelsea FC (0:1).

Rok później po dogrywce Real Madryt wyeliminował „The Citizens” w półfinale LM. A jeszcze w 89. minucie mistrz Anglii miał dwie bramki przewagi w dwumeczu. Wszystko jednak w samej końcówce zniwelował Rodrygo, a następnie Karim Benzema wyrzucił za burtę podopiecznych Pepa Guardioli.

Do rewanżu Realu z Manchesterem City doszło w tegorocznej edycji LM, ponownie w półfinale. Tym razem jednak „The Citizens” rozmontowali przeciwnika i po raz drugi w ciągu trzech lat zameldowali się w finale. A ich rywalem był Inter Mediolan, co było sporym zaskoczeniem. W końcu włoskie kluby od dłuższego czasu nie liczyły się w walce o końcowy triumf w elitarnych rozgrywkach.

Wielka szansa faworyta

Porównując oba zespoły, angielski klub był zdecydowanym faworytem finałowej potyczki. Jednak po pierwszej połowie żadna z ekip nie zrobiła pozytywnego wrażenia. Oglądaliśmy mecz, w którym drużyny skupiały się głównie na tym, by nie popełnić błędu w defensywie.

Erling Haaland oddał pierwszy celny strzał w tym spotkaniu, który miał miejsce w 27. minucie. Chwilę później bramkarza Interu sprawdził Kevin De Bruyne. Jednak jak się okazało, dla niego był to jedyny pozytywny akcent tego meczu.

Dziewięć minut później Belg doznał kontuzji i zmuszony był opuścić boisko. Można było powiedzieć, że ciąży nad nim fatum. W końcu dwa lata temu również przedwcześnie zakończył finałowe spotkanie z Chelsea.

Po zmianie stron Manchester City wciąż nie potrafił zdominować swojego przeciwnika. Mało tego, był on blisko straty bramki. Lautaro Martinez urwał się obrońcom, wpadł w pole karne i mimo ostrego kąta, miał przed sobą tylko Edersona. Ten jednak wykorzystał swoją przewagę i odbił strzał Argentyńczyka. Po tej sytuacji Guardiola aż zbladł.

Szał radości

Jednak już dziesięć minut później Hiszpan oszalał ze szczęścia. Wszystko z powodu pierwszego gola w tym spotkaniu, który zdobył jego zespół. W 68. minucie Rodri dobiegł do piłki, która odbiła się od jednego z obrońców przy próbie podania przez Bernardo Silvę. Pomocnik od razu oddał strzał przy którym golkiper Interu nawet nie drgnął.

Inter po stracie bramki rzucił się do ataku. Pięć minut później na tablicy wyników powinien widnieć remis. Po dośrodkowaniu Marcelo Brozovicia, Federico Dimarco uderzył głową w poprzeczkę. Ostatecznie piłka wróciła do zawodnika mediolańczyków, który zdecydował się na ponowny strzał. Jednak trafił on prosto w nogę stojącego na linii uderzenia… Romelu Lukaku, czyli kolegę z drużyny.

Chwilę później Belg miał swoją okazję, ale jego strzał obronił Ederson. Po tym w ofensywie aktywowali się „The Citizens”. W 78. minucie Phil Foden zmarnował dogodną sytuację na to, by zamknąć ten pojedynek. Jednak jego strzał był na tyle słaby, że Andre Onana nie miał problemy z interwencją.

W przedostatniej minucie doliczonego czasu gry Inter mógł rzutem na taśmę wyrównać. Jednak głową z pięciu metrów w nogę Edersona trafił Lukaku. Mimo że mediolańczycy do samego końca robili wszystko, by doprowadzić do remisu, Manchester City utrzymał jednobramkowe prowadzenie.

Tym samym „The Citizens” po raz pierwszy w historii wygrali Ligę Mistrzów. W końcu Pep Guardiola dopiął swego i doprowadził angielski klub do triumfu w elitarnych rozgrywkach. A gdyby tego było mało, to udało im się sięgnąć po potrójną koronę. Hiszpan jako pierwszy trener dokonał tego dwukrotnie i to z dwoma różnymi zespołami. Wcześniej udało mu się to w sezonie 2008/2009 razem z FC Barceloną.

– To nasze zwycięstwo było zapisane gdzieś w gwiazdach. Ten sezon należał do nas – przyznał Guardiola po meczu.

I mimo że to dopiero pierwszy triumf Manchesteru City w LM, trzeba powiedzieć wprost, że klub ten stać na to, by zwyciężać w tych rozgrywkach regularnie. Zwłaszcza, gdy ich szkoleniowcem będzie Hiszpan, a zdobywaniem bramek zajmie się Erling Haaland. 22-latek po zmianie klubu pokazał swoją wielkość, zostając królem strzelców zarówno w Europie, jak i w Anglii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *