02/05/2024

Sportowy Fanatyk

Strona dla fanów sportu. Znajdziesz tu kalendarium urodzinowe, aktualności, ciekawostki oraz wspomnienia z pamiętnych wydarzeń sportowych.

Szalona pogoń Maxa Verstappena! To był historyczny wyścig

3 min read

Foto: RedBull

Mimo że Max Verstappen rozpoczął Grand Prix Miami z dziewiątego miejsca, to on mógł cieszyć się z końcowego triumfu. Holender nie dał żadnych szans rywalom, a za jego plecami wyścig ukończył inny kierowca Red Bulla, Sergio Perez. Podium uzupełnił Fernando Alonso. Uwagę przykuwa fakt, że wszyscy zawodnicy ukończyli rywalizację, a to nie zdarza się często.

Nie był to łatwy weekend dla kierowców. Ci mieli wiele zastrzeżeń co do toru w Miami, a gdyby tego było mało, to w nocy przed wyścigiem doszło do opadów deszczu. Przez to dane dotyczące zużycia ogumienia nie miały żadnej wartości.

Z pole position startował Sergio Perez, który po starcie utrzymał pierwszą pozycję. Po problemach z „czasówki” Max Verstappen ruszał dopiero z dziewiątego miejsca. Co ciekawe, szybko stracił on jedną pozycję, jednak mogło to wynikać ze strategii, którą przyjął na ten wyścig.

W końcu Holender złapał tempo, dzięki czemu „połykał” rywali. Minęło kilkanaście okrążeń, a kierowca Red Bulla był już na drugiej pozycji. Liderem został na 20. kółku, w momencie, gdy Perez zjechał do alei serwisowej.

Spore problemy w minionym weekendzie miał Charles Leclerc. To on był sprawcą zamieszania w sobotnich kwalifikacjach, przez co te nie zostały dokończone. Przez wiele okrążeń utrzymywał się on na siódmym miejscu, a po pit-stopie było jeszcze gorzej. Monakijczyk wypadł poza czołową dziesiątkę i długo nie miał tempa, by gonić rywali.

Nie imponował również Carlos Sainz. Hiszpan jadący na trzecim miejscu został wyprzedzony przez Verstappena, ale miał wszystko w swoich rękach, by wyprzedzić Fernando Alonso. Jego tempo wyścigowe było lepsze od rodaka, ale przy zjeździe do pit-stopu kierowca Ferrari… przekroczył dozwoloną prędkość. Z tego też powodu otrzymał pięć sekund kary od sędziów.

Ostatnim ciekawym aspektem tego wyścigu był zjazd lidera wyścigu do alei serwisowej na 46. okrążeniu. Wyjechał on ze stratą 1,5 sekundy do Pereza, przez co potrzebował dwóch kółek, by odzyskać prowadzenie. Meksykanin nie miał szans utrzymać się na czele stawki.

Po GP Miami przewaga aktualnego mistrza świata nad zespołowym partnerem w klasyfikacji generalnej wzrosła do 14 punktów. W klasyfikacji konstruktorów, Red Bull bije na głowę wszystkich rywali. Ciekawie jest za jego plecami, bo Mercedes zbliża się do drugiego Astona Martina.

W wyścigu, który odbył się w Stanach Zjednoczonych, do mety dojechali wszyscy kierowcy. Taka sytuacja zdarza się bardzo rzadko, bowiem był to dopiero dziesiąty taki przypadek w historii! Ostatni raz miało to miejsce w 2021 roku podczas rywalizacji w Turcji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *