W hitowym półfinale sprawa otwarta. Dwa ciosy we włoskim starciu

Foto: Screen / Polsat Sport
Pierwsze mecze półfinałowe Ligi Mistrzów za nami. W obu spotkaniach padły dwie bramki, ale tylko jedna drużyna jest blisko awansu do wielkiego finału. Mimo wszystko oba pojedynki dostarczyły sporej dawki emocji.
W hitowym półfinale trudno wytypować faworyta. Biorąc jednak pod uwagę poprzedni sezon, to Real Madryt wie, jak eliminować Manchester City na tym etapie rywalizacji w Lidze Mistrzów. Pep Guardiola wyciągnął wnioski po tym, jak jego zespół rok temu przegrał na Santiago Bernabeu 1:3. A warto odnotować, że w tamtym meczu angielska drużyna prowadziła 1:0 do 90. minuty.
Bezpieczna gra z przebłyskami
The Citizens zmuszone było jednak oddawać strzały z dystansu. Real był skuteczny w obronie i praktycznie wyłączył Erlinga Haalanda. A gdyby tego było mało, to wyprowadził atak, po którym padł gol.
I to w momencie, gdy wydawało się, że Anglicy kontrolują przebieg tego starcia. Królewscy wyszli spod pressingu, z piłką popędził Vinicius Junior i popisał się znakomitym uderzeniem sprzed pola karnego. Brazylijczyk nie dał żadnych szans swojemu rodakowi, Edersonowi na skuteczną interwencję. W dodatku był to pierwszy strzał Realu w tym spotkaniu.
Od tego momentu do samego końca nie działo się nic ciekawego. Obie drużyny nie ryzykowały i chciały utrzymać wynik. Również trenerom nie zależało na zmianie rezultatu. W końcu Pep Guardiola nie dokonał żadnej zmiany, natomiast Carlo Ancelotti wprowadził rezerwowych w samej końcówce.
Tym samym pozostaje nam czekać na rewanżową potyczkę. Ta odbędzie się na Etihad Stadium w środę, 17 maja, o godzinie 21:00.
Dwa ciosy w trzy minuty
Obecny sezon jest odbudowaniem włoskiej piłki w Europie. Pewne jest już, że klub z tego kraju zagra w finale Ligi Mistrzów. Niewiadomą pozostaje jednak, kto nim będzie. To efekt tego, że w półfinale rywalizują Inter Mediolan i AC Milan.
Na emocje nie trzeba było długo czekać. Stety bądź niestety, wszystko co ciekawe, wydarzyło się w pierwszym kwadransie meczu. W 8. minucie padł pierwszy gol. Edin Dzeko wyprowadził na prowadzenie Inter, wykorzystując dośrodkowanie Hakana Calhanoglu z rzutu rożnego. Bośniak ograł Davida Calabrię i uderzył tak, że Mike Maignan jedynie odprowadził piłkę wzrokiem.
Milan nie zdążył się otrząsnąć, a już przegrywał 0:2. Trzy minuty po pierwszej bramce dziurawą jak szwajcarski ser obronę tego klubu ukarał Henrich Mchitarjan. Ten dopadł do piłki, którą posłał Federico Dimarco. Wcześniej jednak kluczową rolę w tej akcji odegrał Lautaro Martinez, który przepuścił futbolówkę, czym zaskoczył rywali. Ormianin wpadł w pole karne i znalazł się w sytuacji sam na sam z Maignanem. Francuz ponownie musiał skapitulować i znów miał spore pretensji do defensywy.
Po zmianie stron nie brakowało okazji po obu stronach. Szczególnie groźnie zrobiło się w 63. minucie, kiedy to strzał na bramkę rywali oddał Sandro Tonali. Ten jednak nie był celny, bowiem… trafił w słupek. Jednak kto wie, gdzie by wylądowała, gdyby nie rykoszet od Federico Dimarco.
Ostatecznie więcej goli w tym spotkaniu już nie oglądaliśmy. Inter zwyciężył 2:0 i jest jedną nogą w finale Ligi Mistrzów. Szczególnie, że przecież mecz rewanżowy odbędzie się w tym samym miejscu. Ten zaplanowano na wtorek, 16 maja, godzinę 21:00.
Czytaj także:
„Kim są wszyscy?”. Dziennikarz rozzłościł Guardiolę