Speedway Grand Prix stoi nad przepaścią (komentarz)
Pandemia koronawirusa paraliżuje wszystko i wszystkich. W obliczu pandemii ucierpi również rywalizacja o indywidualne mistrzostwo świata na żużlu. Rozegranie 10 turniejów w ramach cyklu GP graniczy z cudem.
Obecnie przełożono już na 8 sierpnia inaugurację cyklu w Warszawie, która miała się odbyć 16 maja. Całkiem prawdopodobne, że następne zawody w kolejce, w niemieckim Teterowie również zostaną przełożone. Sezon na tę chwilę ma się rozpocząć w czerwcu bądź lipcu. Nie ukrywajmy jednak, że żużlowcy będą mieli wiele zawodów do odjechania w przeciągu małej ilości czasu, co sprawia, że cyklowi GP grozi paraliż. Ponadto trzeba dodać, że zawodnicy dokładają do jazdy w elicie. To oznacza, że pędzenie na zawody GP z innych zawodów na łeb, na szyję będzie w tym wypadku kompletnie nie na miejscu. Żużel zostanie postawiony przez koronawirusa w tak trudnej sytuacji, że żużlowców do jazdy nie będzie przekonywał prestiż GP, tylko duża ilość pieniędzy, które mogą zarobić, chociażby w polskiej lidze.
Pieniądze, to w żużlu temat rzeka. Włodarze cyklu GP stracą dochody, ponieważ gdy wielu zawodników zrezygnuje ze startów w cyklu, to telewizje zaczną się wycofywać z transmitowania zawodów. Wartości materialne jednak nie są katastrofą dla przyszłości GP. Tragedią będzie, dopiero gdy Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosi, że w przyszłości, gdy epidemia wygaśnie, osoba po przekroczeniu danej granicy państwa będzie musiała odbyć dwutygodniową kwarantannę. Jeśli WHO taką decyzję ogłosi, to wówczas rozegranie cyklu GP naprawdę stanie się niemożliwe. Pod względem organizacyjnym i finansowym rozgrywki staną nad przepaścią. Jednym z wyjść z takiej sytuacji jest rozegranie całego cyklu w jednym kraju. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że taka zagrywka nie przystoi w rywalizacji o mistrzostwo świata.
Szefowie cyklu GP powinni rozważyć opcję przeprowadzenia jednych zawodów wyłaniających mistrza świata, czyli tzw. jednodniowy finał Indywidualnych Mistrzostw Świata. Tego typu zawody po raz ostatni miały miejsce w 1994 roku i były obecne w żużlu przez wiele lat. W takich zawodach na pewno wezmą udział wszyscy nominowani do startu zawodnicy, bo przecież będą tylko jedne zawody wyłaniające tytuł mistrza świata. Tym samym żużlowcy nie narażą się na wielkie koszty. Zadowolona powinna być też telewizja i kibice. Wiadomo, że jeden turniej zamiast dziesięciu to ogromna strata w przeciągu całego sezonu. Ciężko powiedzieć w tej chwili czy taki sposób wyłaniania mistrza świata będzie sprawiedliwy. Mam jednak wrażenie, że każdy fan tego sportu chce, żeby jakikolwiek turniej w tym roku się odbył. Lepszy przecież rydz niż nic…