To była piłkarska niedziela cudów
Najważniejsze europejskie ligi piłkarskie zakończyły sezon 2020/2021. Była to dla wielu kampania pełna zwrotów akcji, której doskonałym podsumowaniem są wydarzenia z niedzieli. Dokonało się tego dnia kilka cudów, które mają wpływ na zestawienie ekip w przyszłorocznych edycjach europejskich pucharów.
Cud pierwszy – Juventus w Lidze Mistrzów
Jeszcze przed sezonem Juventus był oczywiście wielkim faworytem do zwycięstwa w lidze włoskiej. Turyńczycy marzyli o sięgnięciu po dziesiąte scudetto z rzędu. Ich gra przez całą kampanię wyglądała jednak bardzo nierówno i mało brakowało, a „Stara Dama” nie awansowałaby nawet do Ligi Mistrzów.
Przed ostatnią kolejką nie wszystko zależało od podopiecznych Andrei Pirlo. Nawet zwycięstwo nie gwarantowało Juventusowi czwartego miejsca, premiowanego grą w Champions League. Ekipie z Turynu sprzyjało jednak szczęście, które było niezbędne do osiągnięcia sukcesu.
Sam Juventus pewnie pokonał Bolognę 4:1, a Napoli zremisowało z Hellasem 1:1. Wydawało się przed meczem, że zwycięstwo drużyny z Neapolu jest „pewniaczkiem”, ale podopieczni Gennaro Gattuso najwyraźniej nie udźwignęli presji. Juventus w heroiczny sposób uratował sezon. Najpierw sięgnął po Puchar Włoch, a teraz rzutem na taśmę wywalczył promocję do Ligi Mistrzów kosztem Napoli.
Cud drugi – Lille mistrzem Francji
We Francji dokonała się rzecz niebywała. Patrząc na przekrój wszystkich składów i budżetów drużyn, to każde inne rozstrzygnięcie niż mistrzostwo zdobyte przez PSG, trzeba uznać za sensację. Tak też stało się w niedzielę. Po tytuł sięgnęło Lille, które czekało na taki wyczyn 10 lat.
Lille dzięki wyjazdowemu zwycięstwu z Angers (2:1) utrzymało punkt przewagi nad PSG. Przykład „Les Dogues” pokazuje, że w sporcie nie zawsze liczą się pieniądze i nazwiska. Liczy się także wola walki, hart ducha oraz wytrwała dobra postawa przez cały sezon. Lille zasłużyło na tytuł, bo zawodziło rzadko, przegrywając w sezonie 2020/2021 tylko trzy spotkania.
Cud trzeci – Milik strzela gola po zakończeniu meczu
Olympique Marsylia grała na wyjeździe w ostatniej kolejce Ligue 1 z FC Metz. Marsylczycy lekko przeważali na boisku, ale w siódmej minucie doliczonego czasu gry stracili bramkę z rzutu karnego. Następnie rzucili się do ataku, by wyrównać stan gry. Po jednym ze starć w polu karnym FC Metz upadł Alvaro Gonzalez, a po kilku sekundach arbiter Hakim Ben El Hadj zakończył potyczkę. Wydawało się zatem, że Marsylia przegra to spotkanie.
Sędzia zdecydował się jednak skorzystać z VAR-u i podyktował „jedenastkę” dla Olympique Marsylii. El Hadj wznowił spotkanie, a oko w oko z bramkarzem rywali stanął Arkadiusz Milik. Polski napastnik wytrzymał niebywałe ciśnienie i doprowadził do wyniku 1:1. W Marsylii zapanowała wielka radość, bo ten wynik zagwarantował drużynie grę w Lidze Europy.
Cud czwarty – wyścig żółwi w Premier League
Omawiając piłkarskie cuda, nie można pominąć wydarzeń z ostatniej kolejki ligi angielskiej. Rzucając hasło wyścig żółwi, nie mam oczywiście na myśli Manchesteru City i Manchesteru United, a walkę o prawo gry w Lidze Mistrzów między innymi drużynami. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że Liverpool na pewno nie awansuje do elity. Piłkarze Jurgena Kloppa balansowali chwilami w tabeli ligowej na miejscach 6-8.
Wyniki spotkań jednak ułożyły się w taki sposób, że „The Reds” zdołali nawet wdrapać się na podium z dorobkiem 69 punktów. Za ekipą z Liverpoolu znalazły się dwie ekipy, które w ostatnich trzech meczach zdobyły tylko po trzy punkty. W niedzielę Chelsea przegrała na wyjeździe z Aston Villą, ale Leicester równocześnie nie potrafiło poradzić sobie z Tottenhamem.
Leicester przez dłuższy czas w sezonie utrzymywało się w TOP 4, ale finisz zespołu pozostawił dużo do życzenia. Podopieczni Brendana Rodgersa zagrają tylko w Lidze Europy. Natomiast sporo szczęścia miała Chelsea. Mimo porażki z Aston Villą, „The Blues” zachowali upragnione czwarte miejsce.
Czytaj także:
Najbardziej pamiętne mecze w historii futbolu cz. 2